sobota, 7 czerwca 2014

Przesądy ślubne - jak sprawić by małżeństwo było udane


Ślubne zabobony - temat rzeka, jednakże wiele Panien Młodych je przestrzega.
Zawsze zastanawiałam się dlaczego.


Jak byłam młodsza i miałam wizualizacje swojego ślubu to spełniałam przynajmniej podstawowe zasady udanego małżeństwa, czyli przewidywałam coś starego, coś nowego, coś niebieskiego, coś pożyczonego i coś białego.
Czas jednak zweryfikował wszystko.

Jeśli sukienkę szytą na zamówienie można podciągnąć pod coś nowego, a szafirowe buty pod coś niebieskiego, to spełniam 2/5 ślubnych przesądów. Czyli, że co? Jest źle? :)

Jak pewnie wiecie nasz ślub nie będzie należał do tych tradycyjnych, dlatego dzisiaj postanowiłam zrobić podsumowanie przygotowań.

Zacznijmy od podstaw, czyli ślubnych przesądów.

1. Miesiąc z literą "R".
Jest! A wybór daty ślubu był niezwykle prosty.
(mroźny weekend w styczniu)
Ja: Kiedy chciałbyś się pobrać?
M: Nie wiem, może 13 czerwca?
Ja: 13 czerwca w tym roku wypada w piątek. To może 14? To akurat jest sobota.
M: Ok.
Ja: Przynajmniej będzie ładnie wyglądał na zaproszeniach :)

2. Pan Młody nie może zobaczyć Panny Młodej w sukni przed ślubem.
Hmm...
Był taki jeden dzień, gdzie stwierdziłam, że moja sukienka jest brzydka i będę w niej brzydko wyglądać (hormony mną rządziły) i poprosiłam mojego Narzeczonego o obejrzenie mnie w niej. Tak więc z płaczem na końcu nosa pozowałam przed Nim w salonie sukien ślubnych,by usłyszeć potwierdzenie, że wyglądam pięknie. Liczy się, jak mnie widział z makijażem misia pandy?

3. Nie wolno mierzyć obrączek.
Zmierzyliśmy je ze sto razy, w różnej konfiguracji :)

4. Buty z zakrytymi palcami i piętami. 
Uff.... akurat takie mam. Trochę z przypadku, jak wiecie :)

5.Stawianie butów na parapecie na tydzień przed ślubem.
Ciekawe, może je postawię?! Akurat będą się fantastycznie komponować obok kwiatka.

6.Do ślubu trzeba iść ostrożnie,by się nie potknąć.
Ha ha ha! I komu to mówią?! Ja potrafię potknąć się nawet śpiąc :)

7. Przenoszenie przez próg.
Dobry zwyczaj, w szczególności jeśli ma się krótką kieckę. Marzę by wszyscy widzieli moje galoty.

8. Witanie chlebem i solą.
U nas witanie szampanem i wódką :)

A więc coś mi się wydaje, że kiepsko będzie :D Na dodatek będę ryczeć jak bóbr, upuszczę obrączkę, wejdę do kościoła lewą nogą i na koniec okaże się, że moja świadkowa jest w ciąży.

Zdjęcie: www.imprezarodzinna.pl


3 komentarze: